Święty Łukasz
Arcybiskup krymski

Złota zasada

«Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie. Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny» (Łk. 6, 31-36).

Jakże proste słowa! Są tak proste i tak oczywiste, że kiedy człowiek w pierwszym momencie słyszy, że powinien traktować innych ludzi w sposób, w jaki sam chciałby być traktowany, czuje zażenowanie. Panie! Jakże sam o tym nie pomyślałem! Przecież wszystkie wspaniałe i wielkie rzeczy są proste, a cała nauka Chrystusa tak zdumiewająco prosta. Skierowana była do ludu o prostym sercu. Przyjęli ją zwykli rybacy z Galilei i stali się światłem dla wszystkich narodów.
Nauki Chrystusa zawsze były proste, a słowa niewyszukane i przez to łatwo docierały do ludzkich serc. Dlatego też głównie otaczali Go i podążali za Nim ludzie zwykli. Zdumiewa jednak to, jak bardzo daleko znajduje się dziś nasza rzeczywistość od słów Chrystusa, pomimo że są one tak zrozumiałe i nieskomplikowane.

Rzadko traktujemy innych ludzi w sposób, w jaki sami chcielibyśmy być traktowani. Chcemy być szanowani, ale sami bardzo łatwo upokarzamy i poniżamy drugiego człowieka; w trudnych chwilach oczekujemy pomocy i wsparcia, lecz sami nigdy myślimy o potrzebach bliźniego.
Co to oznacza? I dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nie traktujemy innych ludzi w sposób, w jaki sami chcielibyśmy być traktowani?

Nie dotyczy to wszystkich ludzi w naszym środowisku. Zachowujemy się w sposób, jaki opisuje nam nasz Pan zwykle jedynie w stosunku do naszych bliskich - ludzi, których kochamy: naszej żony, dzieci, rodziców, krewnych. Jedynie w stosunku do nich wypełniamy polecenia Chrystusa – kochamy ich jak siebie samego i nie zachowujemy się w sposób, który byłby niemiły dla nas samych. Która matka, kochająca całym sercem swoje dziecko nie ofiaruje mu całej swej miłości i czułości, a nawet całego życia? W ten sposób wypełnia również przykazania Chrystusa. Jednak w stosunku do ludzi, których nazywamy bliźnimi, a w rzeczywistości uważamy za obcych, nie jesteśmy już tacy sami. Co nam w tym przeszkadza? Nasz egoizm i samouwielbienie, ponieważ kochamy jedynie samych siebie. Dlatego traktujemy dobrze jedynie naszych bliskich – ponieważ ich kochamy, a w sposób oschły wszystkich innych ludzi – ponieważ brak nam miłości. Kochamy i troszczymy się o samych siebie, podczas gdy dla bliźniego nie mamy żadnych uczuć; mało tego, często potrafimy go zasmucić, a nawet obrazić. A przecież to, co nam przekazuje Pan jest tak naturalne, czyste i dobre: «Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie». I dalej mówi: «Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność?... Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego».

Niełatwe zadanie daje nam Pan Jezus Chrystus. Prosi nas abyśmy kochali naszych nieprzyjaciół. Czy to łatwe? O nie, nawet bardzo trudne. Miłować swych nieprzyjaciół mogą jedynie ci, których serce jest czyste i pokorne, ci, którzy wielbią Boga całym swoim sercem i postępują zgodnie z Jego wolą; ludzie, którzy są świątynią Ducha Świętego, których całe istnienie zanurzone jest w miłości.

Ci, którzy nauczyli się kochać swych nieprzyjaciół i wrogów, także miłością pokonywali swych rywali. Ich serce, niczym rozżarzony węgiel, roztapiało wrogie serca przeciwników i w ten sposób ludzie, którzy niegdyś ich nienawidzili stawali się przyjaciółmi.

Pan mówi nam, że powinniśmy czynić dobro niczego się za to nie spodziewając i tylko wtedy będzie na nas czekała wielka zapłata – wieczna radość i pokój Niebios; tylko wtedy staniemy się synami Najwyższego. «Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny»... «ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych». Zsyła deszcz dla wszystkich ludzi - dobrych i złych - i każdego dnia rozkazuje słońcu aby słało swe promienie na cały świat.

Gdzie znajduje się zatem źródło tego miłosierdzia i dobroci? Źródło dobroci znajduje się we współczuciu. Współczucie jest bowiem najbardziej charakterystyczną cechą miłości. Wszędzie, gdzie istnieje miłość, istnieje również współczucie; ktoś kto naprawdę kocha, nie może jednocześnie nie troszczyć się o drugiego człowieka, nie może nie pomagać tym, którzy są w potrzebie. I czyni to niczego się za to nie spodziewając - żadnej zapłaty, ani odwzajemnienia.
Czysta miłość jest źródłem miłosierdzia, które sprawia, że możemy i pragniemy wypełniać polecenia Chrystusa - dawać niczego w zamian się nie spodziewając i w różny inny sposób działać na rzecz innych ludzi. Jeżeli będziemy w stanie to osiągnąć czeka nas wielka nagroda – będziemy nazwani synami Najwyższego.

Czy wiecie co mówi nasz Pan o Dniu Sądu i o tym dlaczego ludzie sprawiedliwi dostąpią zbawienia? Ponieważ serce ich jest pełne miłości, a czyny dobre i pełne współczucia dla innych. Będą oni ogłoszeni synami Najwyższego i będą błyszczeć niczym gwiazdy na nieboskłonie. Ci jednak, którzy nie mają miłości w sercu i nie okazują miłosierdzia swoim bliźnim będą nazwani synami diabła i skazani na wieczne męki.
Święty Jan Ewangelista, nazywany wielkim apostołem miłości uczy nas, że miłość, a także i miłosierdzie (którego skądinąd źródłem jest miłość) stanowią podstawę całego prawa i nauki Chrystusa.

Co więc powinniśmy czynić aby i w nas zamieszkała miłość? Tak, to sprawa wielkiej wagi, cel naszego istnienia, całego naszego życia. Dlatego też stworzył nas Pan, abyśmy próbowali się do niego zbliżyć, wielbić Go i Jemu być podobni. Żyjemy, by na drodze samodoskanalenia doczekać chwili, gdy staniemy się synami Najwyższego.
Jaką drogę należy więc wybrać?

Idąc przez życie powinniśmy zawsze bez wahania i obaw wybierać drogi trudne, kolczaste i strome; przechodzić przez bramy wąskie. Z pewnością takie wybory będą napełniały nas smutkiem, goryczą, a często nawet bólem, ale będą one początkiem czegoś dobrego. Powinniśmy podążać drogą smutku, wypełniając nakazy Chrystusowe; niezmordowanie, modląc się i poszcząc, powinniśmy szukać bliskiego kontaktu z Bogiem. Jedynie ludzie, którzy tak jak Świety Serafin z Sarowa poświęcili swe życie modlitwie i Bogu, mogli dostąpić prawdziwej miłości. Serca tych ludzi Pan oczyszcza z wszelkich nieczystości, ponieważ tylko w dobrym i skromnym sercu może zamieszkać Duch Święty. Musimy dążyć do tego aby stać się dobrymi i pokornymi ludźmi, a wtedy napewno zstąpi na nas Boża miłość.  

Kiedy żałujemy i modlimy się za nasze grzechy, bardzo ważne jest abyśmy zwracali się w tym czasie do Boga o pomoc. Pierwszą rzeczą, o którą powinniśmy prosić Pana jest, ażeby oczyścił nasze serce ze zła i podarował nam wszelkie cnoty: miłość, dobroć i pokorę. Nigdy nie zapominajmy tej najpożyteczniejszej z modlitw, jaką jest modlitwa o miłość. Módlcie się własnymi słowami, tak jak wam podpowiada serce, w którym mieszka Pan. Możecie spróbować w ten sposób: «Panie, napełnij mnie miłością, naucz mnie kochać wszystkich ludzi – tych nieuprzejmych i tych bezczelnych, głupców i tych, którzy mnie lekceważą; tak jak Ty, Panie, wszystkich nas - przeklętych i grzesznych otaczasz miłością.

Święty Łukasz, Arcybiskup krymski
Mowy i kazania  
Tom trzeci
Wydawnictwo „Orthodoxos Kypseli”



Our visitors also read the following:


Print-icon 

Login-iconLogin
active³ 5.4 · IPS κατασκευή E-shop · Disclaimer